Od zarania dziejów i od samego początku istnienia, marki Volkswagen (także jako VAG) i Porsche są ze sobą powiązane, mimo iż koncepcje wytwarzanych samochodów diametralnie się różniły. Celowo używam czasu przeszłego, ponieważ w dzisiejszych czasach różnice się zacierają i, że tak to ujmę, wszyscy produkują wszystko. Tym niemniej, kiedy jeszcze takie różnice były, powstała garść projektów, w którym obie firmy maczały palce. Warto wspomnieć, że jedno z najbardziej kojarzonych z VW auto, czyli popularny „Garbus”, jest projektem Ferdinanda Porsche, późniejszego założyciela firmy nazwanej swoim nazwiskiem.

Współpraca najbardziej intensywna była w latach 70 i 80, kiedy Volkswagen bardzo chciał mieć w swojej ofercie samochód sportowy, a Porsche samochód względnie popularny, który nie zrywając z wizerunkiem pojazdu ekskluzywnego, zapewniłby firmie większe dochody. Owocem tych założeń był średnio udany model 914, jak i dużo bardziej udany model 924. W połowie lat 80 powstał jednak projekt bardzo niezwykły, nie mający z powyższymi kryteriami nic wspólnego. Powstał mianowicie model Porsche B32, będący popularnym Volkswagenem Typ 2 (T3) skrzyżowanym z Porsche 911.

Kilka zdań tytułem wstępu. Volkswagena T3 nikomu przedstawiać nie trzeba, gdyż tę sympatyczną furgonetkę będącą kolejną generacją popularnego Ogórka znają lub kojarzą chyba wszyscy. Wytwarzano ją od 1979 roku do 1990, z kilkoma modyfikacjami po drodze. Do 1992 roku w zakładach Pucha w Austrii jeszcze produkowano T3 w wersji tylno napędowej, gdzie docelowo powstawała wersja 4×4 Syncro. Po zakończeniu produkcji w Europie, od 1990 do 2002 roku wytwarzanie kontynuowano w RPA. Typ 2 był ostatnią furgonetką i ostatnim VW w ogóle z układem napędowym z tyłu. I to jedyne podobieństwo pomiędzy Volkswagenem i Porsche.

Tymczasem Porsche w pierwszej połowie lat 80 przygotowywało się do startu w rajdzie Paryż-Dakar i postanowiło przetestować swoje możliwości, wykorzystując w tym celu dwa Volkswageny T3 Syncro. Zostały one odpowiednio zmodyfikowane, wyposażono je m.in. w 3,2-litrowe silniki z Porsche 911 Carrera, po czym wysłano do Algierii na testy w terenie. Testy wypadły pomyślnie, czego efektem było powstanie w następnych latach rajdowej wersji modelu 959. Porsche jednak nie schowało pomysłu do szuflady, a postanowiło wykorzystać doświadczenie i kontynuować projekt.

Tym sposobem powstało Porsche B32. Jako baza posłużył Volkswagen T3 w wersji osobowej Caravelle, w najbogatszej wersji wyposażenia Carat. Jako źródło napędu posłużył ten sam silnik, co w terenowym prototypie, czyli 3,2- litrowy bokser chłodzony powietrzem, pochodzący z Porsche 911 Carrera. Moc, ze względu na dużo większą masę pojazdu, podniesiono do 231 KM, co pozwoliło na rozpędzenie się do 187 km/h, a od 0 do 100 km/h w czasie trochę poniżej 10 sekund. Dana ta została celowo zaniżona, gdyż prędkość maksymalną zmierzono dla busa zapełnionego dziewięcioma osobami. „Na pusto” B32 mógł się rozpędzić do prawie 220 km/h. Silnik za pośrednictwem skrzyni biegów pochodzącej z 911 SC napędzał jedynie tylną oś. Dla lepszego prowadzenia ciężkiego i wysokiego pojazdu, obniżono i utwardzono zawieszenie w oparciu o sprężyny i amortyzatory z 911, specjalnie zaś dla B32 powstały grubsze stabilizatory. Z Porsche 944S pochodziły przednie i tylne hamulce tarczowe oraz 15-calowe felgi, aczkolwiek na wielu zdjęciach bus widnieje z 16-calowymi felgami Fuchs. Różnic wizualnych wielu nie ma, jednak wprawne oko zauważy dodatkowe wloty powietrza na tylnych błotnikach, pomagające w wydajniejszym chłodzeniu silnika. W obiegu nie krąży zbyt wiele zdjęć wnętrza, jednak jest duże prawdopodobieństwo, że egzemplarze B32 wyposażone były w kierownicę pochodzącą z Porsche. Na współczesnych fotografiach widać kierownicę pochodzącą z Porsche 964. 

Nie jest do końca jasne, ile egzemplarzy tego niezwykłego auta zostało wyprodukowanych. Niektóre źródła mówią o 25 egzemplarzach, inne o kilkunastu sztukach, jeszcze inne jedynie o 9 plus dwa terenowe prototypy. Nie zmienia to jednak faktu, że samochód powstał i był oferowany w specjalnie wybranych sieciach dealerskich Porsche w Europie. I było to najprawdziwsze Porsche, gdyż  posiadało numer podwozia nadany przez tę firmę. Cena wynosiła wówczas szalone 145 tys. niemieckich marek, co było więcej niż dwukrotnością ceny nowego Porsche 911. Legenda głosi, że jednym z egzemplarzy poruszała się żona Ferdinanda „Butzi’ego  Porsche”, która woziła nim dzieci do szkoły. Inny egzemplarz należy do głównego inżyniera Porsche, który zresztą widnieje na większości dostępnych fotografii i prawdopodobnie wizualnie (elementy wyposażenia) nieznacznie odbiega od oryginału. Planowano prezentację projektu na salonie w Genewie i podjęcie produkcji, jednak postanowiono poprzestać na modelu B32 jako fantastycznym projekcie i pokazie możliwości inżynieryjnych Porsche. Można powiedzieć, że w pewnym sensie potomkiem tego pojazdu są VW Touareg i Porsche Cayenne, które także powstały w wyniku kooperacji zakładów VAG i Porsche ☺